|
| Jezus tam gdzie niema Jezusa | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
veritas
Liczba postów : 121 Registration date : 26/08/2006
| Temat: Jezus tam gdzie niema Jezusa Pon Gru 15, 2008 1:00 am | |
| Postanowiłem podjąć temat " Jezus bez Jezusa" czyli jak wymyślono postać Jezusa.
Zanim rozpocznę temat zastanówmy sie nad podstawowym dogmatem znanych nam religii. Dogmat cnotliwej: bóg Velchanos urodzony w grocie z cnotliwej boginki Krety. W tym miejscu musimy sobie przypomnieć mity Isis i Boga Horusa, Ishtar i boga Tammuza, Cybele i boga Attisa, Aphrodite i boga Adonisa i można by tu dodać jeszcze dziesiątki innych bogów urodzonych z kobiet cnotliwych w grotach , ostatnim przykładem jest Jezus urodzony w grocie z cnotliwej Marii, to znaczy znajdujemy ten dogmat we wszystkich religiach a zwłaszcza nad brzegami morza Śródziemnomorskiego te same koncepty religijne i ich symbole. Legenda o zmartwychwstaniu , cierpieniu za ludzkości, przywracanie do życia zmarłych, zejście do piekieł i wstąpieniu do nieba tak jak to zrobił w legendzie z XV wieku przed nasza erą Herakles należą też do tych konceptów religijnych powtarzanych i przekazywanych z jednej obłąkanej religii na drugą jeszcze bardziej obłąkaną..
Ostatnio zmieniony przez veritas dnia Pon Gru 15, 2008 1:03 am, w całości zmieniany 2 razy | |
| | | veritas
Liczba postów : 121 Registration date : 26/08/2006
| Temat: Re: Jezus tam gdzie niema Jezusa Pon Gru 15, 2008 1:01 am | |
| Obraz biblijny Jezusa i rzeczywistość. NT przedstawia nam obraz żyda galilejskiego pochodzącego z zagubionej wsi w prowincji Imperium rzymskiego który około roku 30 naszej ery zmarł w Jerozolimie jakoby ukrzyżowany przez rzymian, tego mizernego którego tylko imię dotarło do naszych czasów, nie wiemy nawet do dzisiaj kto był jego ojcem, kiedy i gdzie on się urodził i kiedy zmarł. "W ewangeliach: u Marka Jezus nie jest nigdy opisany jako syn Józefa, "Czyż nie jest to syn Marii ?" zadziwia się ewangelista Marek (M 6,3) u Jana "Niewiasto oto twój syn", u Mateusza :"Czyż Maria nie jest jego matką? ". Co to oznacza ? Jeżeli Jezus był nazywany "syn Marii " nie było to zbyt chwalebne (w tamtej epoce) , wręcz przeciwnie. Jeżeli jego urodzenie było aż tak niechlubne to czyżby urodził się z ojca nieznanego ?, był on może synem prostytutki ? są to oskarżenia z dowodami ? czy oszczerstwa?. Prorok podróżny, znachor, egzorcysta ? dla wielu magik dla innych iluminowany. Awanturnik egzaltowany ? jeżeli oprzemy się na ewangeliach to nikt z jego sekty nie został zatrzymany przez władze rzymskie, co wykazuje na nieliczność i słabość jego wyznawców. Jak wielu innych żydów z tego okresu, Jezus biblijny jest niczym i nikim dla władz rzymskich. Miałby on jakoby posiadać nadzieje na przybycie Królestwa Boskiego, to znaczy odnowienie Królestwa Izraela oczyszczonego z obecności niewiernych ( rzymian) na "Ziemi Świętej , ziemi żydowskiej" . Jego śmierć na krzyżu z punktu widzenia jego ziomków (żydów) jest to śmierć buntownika straconego przez znienawidzonych rzymian. Jezus nazwany z Nazaretu albo nazöréen = "przestrzegający" ( nazöréen niema najmniejszego związku z geografią -nie chodzi tu o osadę, wieś czy nawet miasto ), miał wielkie szczęście..ogromny sukces pośmiertny, którego nie mieli jego alter ego zabici przez rzymian. Po jego śmierci Jezus został uznany za Christa, Wybawiciela,Pana, mesjasza i dodatkowo stał się obiektem opisu (NT). Ten opis to zdumiewająca historia człowieka który żyje, umiera i zmartwychwstaje, to historia człowieka który okazuje się być synem boga, następnie wcieleniem boga i następnie samym bogiem. _________________
Ostatnio zmieniony przez veritas dnia Sob Wrz 04, 2010 10:25 pm, w całości zmieniany 5 razy | |
| | | Admin Admin
Liczba postów : 18 Registration date : 25/08/2006
| Temat: Re: Jezus tam gdzie niema Jezusa Nie Sty 04, 2009 1:46 am | |
| Jak wilk przemienił się w jagnię .
Tak wiec Jezus stał się Chrystusem i następnie Jezusem Chrystusem. Dodatkowo stał się on założycielem religii do której nigdy nie należał, i nigdy o której nie miał najmniejszego pojęcia. Stał się on nie wiedząc o tym założycielem religii będącej w konkurencji z religią jego przodków , tej religii żydowskiej której nigdy nie przestał być zwolennikiem zazdrosnym i pilnym wyznawcą "Lecz On odpowiedział: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela" ( Mateusz15.24) Jezus przykazuje to samo swoim wyznawcom "Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela" (Mateusz 10.6). Oczywiście Chrześcijaństwo będzie ignorowało wymiar etyczny tych słów. Przeciwnie Chrześcijaństwo aby zbudować swoją bazę teologiczną przeciwstawi się judaizmowi do którego należał mitologiczny Jezus. Na początku wyłącznie żydzi i sekty judeo-chrześcijańskie stanowią pierwszy krąg wierzących , ale szybko zostają liczebnie zalani przez pogan którzy wkrótce będą stanowili większości. Ci poganie-chrześcijanie na początku równi żydom stają się szybko "lepsi" od żydów i w końcu uważają się być wyłącznymi spadkobiercami tradycji Izraela. ( Uwaga należy zrozumieć pojecie Izrael). Ci nowi chrześcijanie odłączają się od judaizmu i proklamują się "prawdziwym Izraelem" następnie rewindykują być Izraelem z serca i duszy. Po tym zawładnięciu "Izraela" następuje wrogości, odrzucenie, nienawiść i zbrodnia w stosunku do tych którzy są właściwymi spadkobiercami "Izraela" tzn żydów. W tym samym czasie kiedy następuje separacja z judaizmem inna nowa separacja następuje (też zadziwiająca ) która będzie trwała 300 lat: Rzym ten "Watykan pogański" staje się "chrześcijański". Wilk przemienia się w jagnię, wróg staje się opiekuńczy.
Jezus mitologiczny obwieszczał przybycie Królestwa ale to Kościół przybył. ( Autor tego zdania ksiądz i profesor Nowego testamentu w Paryżu został ex komunikowany przez Watykan) Jezus obwieszczał Koniec Czasów i odnowienie Królestwa Izraela dla ludzi z jego pokolenia, dla żydów , jak to podkreślają liczni autorzy ( ewangelie) ale Koniec Czasów nie następował i nowa instytucja powoli zainstalowała się na miejscu Królestwa przepowiedzianego. Ta nowa instytucja to Kościół chrześcijański z jego doktrynami nie mająca nic wspólnego z przepowiedniami Jezusa i z jego religią . Pomiędzy rokiem 312 i 380 doprowadziło to do stworzenia daleko, bardzo daleko od religii żydowskiej Jezusa nowej religii państwa. Imperium Rzymskie stanie się wiec Królestwem gdzie nie będzie miejsca dla innych wyznań i nie będzie innego wyboru jak stać się chrześcijaninem. Ci którzy nie nagną się do nauk Kościoła będą prześladowani... Poza Imperium nie będzie Kościoła Poza Kościołem nie będzie zbawienia.
Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Sob Wrz 04, 2010 11:12 pm, w całości zmieniany 2 razy | |
| | | Admin Admin
Liczba postów : 18 Registration date : 25/08/2006
| Temat: Re: Jezus tam gdzie niema Jezusa Sro Kwi 08, 2009 10:49 pm | |
| X wielka niewiadoma.. Kto może udowodnić że Jezus został ukrzyżowany sam albo z dwoma innymi lub nawet z dziesięcioma innymi ? Ci, (wszystkim katolikom znani ) przestępcy którzy jakoby byli na krzyżu są jedynym śladem lub można powiedzieć jedynymi "świadkami" w sensie prawa żydowskiego. Biblia mówi nam że aby fakt był uznany za prawdziwy należy mieć co najmniej dwóch lub trzech świadków. Jeden świadek nie wystarcza (DT 19,15). Tak wiec jest oczywiste że opisy ukrzyżowania mitologicznego Jezusa to literatura oparta na prawach żydowskich a nie fakt historyczny. Według ewangelistów śmierć Jezusa jest faktem nie podlegającym dyskusji tylko z tego powodu że było dwóch świadków. Tutaj należy zwrócić uwagę czytelnika że te wydarzenie jest opisane przez ludzi 50 czy 80 lat później (według opisów kościoła 30 do 50 lat) , ludzi którzy ani nie znali ani nie widzieli Jezusa żyjącego. Ewangelie opowiadają nam wiec tylko historyjki a nie historie. Ewangeliści mówią nam że tylko kilka kobiet było świadkami ukrzyżowania ale z daleka, wyznając przez to że sami nic nie wiedza na ten temat( brak świadków), nie wiedza nic co się działo na Golgocie..Nie wiedza oni nic na temat uczniów Jezusa i co się z nimi stało.. wysuwają wiec wniosek że uczniowie Jezusa uciekli (Marek 14,50). I tutaj pojawia się problem: dlaczego nie byli ścigani i skazani jak ich przywódca ???. Jest to w całkowitej sprzeczności z opisami Józefa Flawiusza który dokładnie opisywał wojska rzymskie mordujące do ostatniego przeciwników Rzymu , Judasa z Galileji, sprzymierzeńców Theudasa i innych " chrystusów = mesjaszy " zdolnych jakoby zwalić mury obronne Jerozolimy tylko siłą swych slow. Wszyscy oni zostali zabici, obcięto im głowy, zostali spaleni lub ukrzyżowani nie na egipskim krzyżu "t" ale na rzymskim " X". Dziwne jest wiec że rzymianie ukrzyżowali Jezusa za to że miał on jakoby być królem żydów i pozostawili w spokoju jego wyznawców. Jeszcze raz spojrzymy na ten krzyż który posiadał formę X ..x .tak jak nieznany czynnik w zagadce. To tutaj zaczyna się największe w historii ludzkości oszustwo, jego początek znajduje się w religii i we wspólnocie żydowskiej... historia chrześcijaństwa.
Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Sob Wrz 04, 2010 11:17 pm, w całości zmieniany 5 razy | |
| | | Admin Admin
Liczba postów : 18 Registration date : 25/08/2006
| Temat: Re: Jezus tam gdzie niema Jezusa Czw Cze 25, 2009 11:45 pm | |
| To co charakteryzuje Jezusa to jest to że z martwych wstał, w co nie wierzyli jego uczniowie. Powrót człowieka do życia było trudne do zrozumienia dla żydów z I wieku, łatwo jest znaleźć w ewangeliach ślady wątpienia ich autorów. Jak Jezus ukazuje sie uczniom Emausa, ci nie bardzo zdając sobie sprawę kim on jest, nawet Marie-Madeleine nie rozpoznaje go ani po glosie ani z oblicza. Kiedy ( na końcu ewangelii Marka) kobiety znajdują grób pusty nie mówią nic nikomu ponieważ "one się bały" ( Marek16. . Należy tu zwrócić uwagę czytelnika na to że zakończenie tego tekstu zostało dopisane w II wieku pozwalając aby zakończyć ewangelie jako tako sensownie, i nie zostawić pustki i niedopowiedzeń. Dlaczego z martwych wstanie Jezusa zostało opisane przez autorów ewangelii w sposób dziwaczny ( bez wiary w to co pisali) ? Dlaczego taki bałagan w opisach ? Opis z martwych wstania Jezusa albo powoduje wybuch śmiechu albo powoduje zmieszanie u czytelnika, w Dziejach apostolskich (17,32) Grecy wyśmiewają się z Pawła kiedy on opowiada zmartwychwstanie Jezusa... Co należy sądzić o opisie Łukasza ? Łukasz :38.Lecz On rzekł do nich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? 39. Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. 40. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. 41. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: Macie tu coś do jedzenia? 42. Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. 43. Wziął i jadł wobec nich. Dlaczego powoduje zmieszanie, wątpliwości, niezrozumienie i strach u swoich uczniów ?
Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Sob Wrz 04, 2010 11:20 pm, w całości zmieniany 4 razy | |
| | | Admin Admin
Liczba postów : 18 Registration date : 25/08/2006
| Temat: Re: Jezus tam gdzie niema Jezusa Sro Paź 07, 2009 11:34 pm | |
| Niespełniony powrót Jezusa Parousia termin grecki oznacza przybycie uroczyste imperatora. Pierwsi "chrześcijanie" żydzi oczekują "parusii". Jezus przybył po raz pierwszy, został upokorzony ale przetrwał próbę śmierci i wkrótce ma powrócić jako Pan nowego świata na sygnał który zostanie dany przez trąby Boga i głos archanioła. Teksty chrześcijańskie które znajdujemy w Nowym testamencie ogłaszają te oczekiwanie. Tekst listu Pawła napisany w drugiej połowie I wieku kończy sie prośbą : "Maran atha" (Pierwszy list do korentienow 16.22) po aramejsku, co oznacza "Panie , przybywaj ", w Apokalipsie Jana napisanej 50 lat później znajdujemy znowu tą nadzieje powrotu "Tak mój powrót jest bliski" Amen przyjdź Panie ..." (Apokalipsa 22,20-21). Uczniowie Jezusa muszą zostać czujni ponieważ nikt nie wie kiedy to się zdarzy. 20 lub 30 lat później ewangelista Marek pisze..." Czuwajcie wiec, ponieważ nie wiecie kiedy Pan przybędzie..." (Marek 13,34-37). Jeżeli kilka dziesiątków lat po śmierci trzeba jeszcze czuwać to znaczy że wierni są jeszcze pewni że mesjasz Jezus musi powrócić w chwale jak to zapowiedzieli prorocy (oczywiście prorocy żydowscy w Biblii żydowskiej). Ci zwolennicy są żydami mesjanistami którzy czekają na jego przybycie natychmiastowe: dziś , jutro pojutrze...(wierzący czekają do dzisiaj).
Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Sob Wrz 04, 2010 11:22 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Admin Admin
Liczba postów : 18 Registration date : 25/08/2006
| Temat: Re: Jezus tam gdzie niema Jezusa Nie Paź 11, 2009 7:55 pm | |
| Christianoi, słowo bardzo kłopotliwe dla kościoła katolickiego.
Zadziwiające jest że słowo "christos " (chrystus) jest używane wielokrotnie we wszystkich tekstach Nowego testamentu i zostało "doklejone" do imienia Jezusa, albo jest jego synonimem a słowo "chrystianoi " co oznacza chrześcijanin po grecku jest bardzo, bardzo rzadko używane, nigdy w pierwszych listach Pawła nigdy w ewangeliach. W sumie tylko trzy razy znajdujemy pojęcie 'chrześcijanie' :raz w liście Piotra (1P 4,16),i dwa razy w Dziejach Apostolskich. (11,26 i 26,28). Dlaczego wiec nazywano "chrześcijanie" uczniów Chrystusa słowo które tłumaczy na grecki słowo hebrajskie "messiah"="mesjasz", a wiec "mesjasz" to ten który otrzymał święte namaszczenia. Wyłącznie ewangelia Jana tłumaczy "My go znaleźliśmy, mesjasza ..... "( Jan 1.41) co oznacza Chrystusa. Tak więc Chrystus jest mesjaszem. "Mesjasz " nie może być odpowiednikiem słowa "Chrystus" ponieważ "mesjasz oznacza "mesjasz Izraela" w całej swojej wielkości narodowej, religijnej i politycznej która ujawniła się już 350 lat przed naszą erą w okresie drugiej Świątyni, a wiec nie może dotyczyć Jezusa, bo w tym okresie pojawia się idea Osoby eschatologicznej którą oczekują żydzi i która to osoba uwolni Izrael w "Końcu Czasów". Pojęcie 'Christos' nie posiada dla Żydów wartości nacjonalistycznej i dlatego Paweł używa wyłącznie znaczenie w sensie greckim (christos=messiasz). Dla jego czytelników, Jezus jest Christos-Jezus lub Jezus-Christos, i musi być mniej i coraz mniej Jezusem "mesjaszem" czyli mesjaszem Izraela. Paweł i ewangeliści chcą nam wmówić że Jezus nie jest mesjaszem żydowskim.
Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Sob Wrz 11, 2010 8:23 pm, w całości zmieniany 5 razy | |
| | | Admin Admin
Liczba postów : 18 Registration date : 25/08/2006
| Temat: Re: Jezus tam gdzie niema Jezusa Pon Wrz 06, 2010 12:25 am | |
| Pierwsza wzmianka o 'chrześcijanach' pojawia się w Dziejach Apostolskich 11,26. Dlaczego ? Według opisów uczniowie rozpowszechniali Dobrą Nowinę poza granicami Judei, Galilei i Samarii w zgrupowaniach żydowskich w Fenicji, na Cyprze i w Antiochia trzecim mieście Imperium rzymskiego. Należy więc wyciągnąć wniosek że nazwa 'chrześcijanie' nie dotyczy uczniów którzy nazywają sami siebie :"bracia", "uczniowie", "święci". Ta nazwa pochodzi więc z kręgów zewnętrznych ale jakich kręgów ?. Słowo 'christianoï' składa się z elementu greckiego i końcówki łacińskiej. należy więc wyciągnąć wniosek że pochodzi ono nie z Antiochia miasta posługującego się językiem greckim ale raczej od tych którzy używają łaciny, to znaczy administracji rzymskiej. Ta nazwa w ustach rzymian ma charakter ironiczny ponieważ ' christianoï' oznacza namaszczony oliwą to znaczy 'tłusty', 'lepki','tłuste włosy' krotko mówiąc brudny. Rzymianie określali więc nie jakieś tam zgrupowanie religijne ale członków sekty lub klanu którzy mogliby prowokować rozruchy.. Jeżeli 'olbrzymi tłum' jak to opisują dzieje Apostołów ( 11,26) by się zebrał i byłby zainteresowany historiami o mesjaszu, jest oczywiste że władze rzymskie byłyby pierwsze o tym poinformowane i tłum zostałby rozpędzony. Reasumując autor Czynów Apostolskich ukrywa właściwe pojęcie ( ironiczne) nazwy christianoï' = chrześcijanie wysuwając naprzód jego wartość polityczną .
Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Sob Wrz 11, 2010 10:37 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Admin Admin
Liczba postów : 18 Registration date : 25/08/2006
| Temat: Re: Jezus tam gdzie niema Jezusa Pią Wrz 10, 2010 1:07 am | |
| Żydzi wyznawcy mesjasza czy poganie ?
W gęstej mgle tekstu Czynów Apostolskich znajdujemy jeszcze jedna zagadkę Czy "Chrzescijanie" są kategoria szczególną żydów których należałoby nazywać "mesjanistami" czy zarodkiem tego co uczyni sukces początków chrześcijaństwa to znaczy wspólnota mieszana żydów i nie żydów przyciągniętych zapowiedzią przybycia Królestwa Bożego, lub wspólnota pogan których nazywano "chrześcijanami" ?. Text Czynów Apostolskich nawiguje sprytnie w opisie i nie daje nam odpowiedzi. Z jednej strony precyzuje ze misjonarze noszą Dobra nowinę ale wyłącznie dla żydów (Czyny....11.19) ale jednocześnie dorzucając w następnej linii ze:"...znajdowali się pomiędzy nimi mieszkańcy Cypru i Cyrenajki którzy przybyli do Antiochii...(Czyny...11.20). Strategia autora Czynów Apostolskich polega na tym aby stworzyć historie chrześcijaństwa poza judaizmem, tym judaizmem który pod koniec I wieku odrzuca kategorycznie dogmat chrześcijaństwa to znaczy istnienie Jezusa. Tak wiec według Czynów Apostolskich chrześcijanie nie byliby sekciarzami mesjasza Izraela ale byliby zwolennikami Chrystusa. Użycie słowa "Chrystus " jest tego wyraźnym śladem.
| |
| | | Admin Admin
Liczba postów : 18 Registration date : 25/08/2006
| Temat: Re: Jezus tam gdzie niema Jezusa Nie Wrz 12, 2010 1:33 am | |
| Wygonieni z Rzymu Jeżeli oprzemy się na źródłach rzymskich, jeden z pierwszych autorów ktory robi aluzje na temat "chrześcijan" to historyk Sueton, który klasyfikuje ich jako żydów. Historyk opisuje w "Zycie 12 Cezarów" że imperator Claude wypędził żydów z Rzymu ponieważ robili rozruchy pod wpływem tak zwanego "Chrestus" ( .....impulsore Chresto..... - Claude XXV). Nazwa nie jest zbyt dokładna, czy "Chrestus lub Chrestos określa Jezusa z przydomkiem Chrystus ? . | |
| | | O_Onufry
Liczba postów : 1 Registration date : 12/12/2010
| Temat: Re: Jezus tam gdzie niema Jezusa Nie Gru 12, 2010 2:25 pm | |
| Studiując Pismo Święte w wydaniu Nowego Testamentu można z powodzeniem dopatrzyć się w jego treści swoistego Manifestu Komunistycznego. Postaram się przedstawioną tezę tymże samym Słowem Bożym udowodnić! Umiłowani Siostry i Bracia!
Okazuje się, że Mesjasz nie szedł ze swoją ideologią do średnich ani bogatych warstw posiadaczy ziemskich w tamtejszym społeczeństwie, ale – podobnie jak wzorujący się na nim ideolodzy współczesnego komunizmu - do tych najbiedniejszych. Całokształt jego wypowiedzi, nie pozostawia cienia wątpliwości: Jezus zwany Chrystusem, „król żydowski”, stworzył zalążki komunistycznych doktryn. I jakkolwiek nie patrzyć, „jego” religia zapoczątkowała ideologię, która z czasem nazwano KOMUNIZMEM. Obcowanie Zbawiciela z biednymi, jego nawoływanie do równości, aż wreszcie nieskrywana wręcz patologiczna nienawiść do kleru, której dał wyraz u Mateusza (5.1-7.28) i Łukasza(6.20-7.49) miały swoją wagę i wymowę. Wiedział dobrze co miał. Nie znajdziemy w innej religii analogicznego przykładu, aby jakikolwiek „założyciel” tak zrównał z błotem kapłanów. Nawet znani klasycy naukowego socjalizmu nie posuwali się do takich ekscesów. On tym całym świątobliwym towarzystwem po prostu gardził, obrzucając je niewybrednymi często epitetami. Dla niego są złodziejami i „wilkami w owczej skórze”, „wężowym pomiotem”, „grobami pobielanymi”, który pod pozorem modlitwy, okrada naiwnych. Ani jeden werset Nowego Testamentu nie mówi, aby Jezus chociaż raz wezwał ewangeliczny proletariat do modlitwy w świątyni, pod przewodnictwem kapłana, mimo iż tamże ponoć zamieszkiwał jego Niebieski Ojciec. Sam natomiast ponoć od czasu do czasu tam zaglądał. I taka sytuacja budzi zdziwienie, bowiem nie sposób wyobrazić sobie, aby czegoś podobnego – gdyby było inaczej - nie napisano w tych świętych księgach.
Tłumy stanowiące element ewangelicznego społeczeństwa, dla którego życie było wegetacją pozbawioną widoków na lepszą przyszłość; którego wyobraźnia została umiejętnie rozbudzona przez Jezusa, były ostoją, podporą, trzonem i nadzieją na realizację jego rewolucyjnych zamiarów. Zadowoleni a może i szczęśliwi byli, kiedy słyszeli nauczyciela grożącego bogaczom, (to tak jak w expose Lenina - kapitalistycznym fabrykantom i ziemskim obszarnikom), tylko kiedy zawisł na palu zapowiadane przez niego przyjście „w obłokach” nie spełniło się. Kościół zaś umiejętnie wykorzystał tę sytuację. Powrotem Zbawiciela trzyma nadal w niespełnionej nadziei miliony ludzi wchodząc z tym butnie już w trzecie tysiąclecie. Z Nowego Testamentu wprost zieje nienawiścią do bogaczy. Ewangelia Łukasza wyraźnie to eksponuje. U niego, nędzny Łazarz idzie do nieba, a bogacz strącony zostaje w czeluście piekielne, tylko za to, że był majętnym człowiekiem, bez dochodzenia na jakiej drodze majątku się dorobił. Jak we współczesnym komunizmie, za swoje pochodzenie społeczne przyszło mu zapłacić wysoką cenę: a na dodatek odmawia mu się w piekle nawet odrobiny wody. Kościół stworzył niedorzeczny i jakże prymitywny obraz piekielnych męczarni. Można przypuszczać, że funkcjonuje tam jakiś szczególny wodopój, z którego mogą korzystać wszyscy, za wyjątkiem bogaczy. Zresztą sam Jezus odwiedził to miejsce (nie wiedzieć w jakim charakterze, inspekcyjnego?) i nie wypowiadał się negatywnie o panujących tam warunkach. Co prawda zanim do piekieł wstąpił sam malował jego negatywny obraz swoim słuchaczom, ale później, kiedy skonfrontował rzeczywistość z przypuszczeniami, nie było w jego ustach nieprzychylnych piekłu opinii. Ale to tylko dygresja. Wróćmy do zasadniczej tezy. Okazuje się, że bogatym tak na prawdę można być, ale tylko chwilę. Jezus promował natomiast tych posiadaczy, którzy chcieli się bezinteresownie dzielić. Nie gardził zatem żadnym źródłem dochodów ani ofiarodawcą wychodząc z założenia, że ktokolwiek daje pieniądze, wart jest dobrego słowa, a pecunia non olet. „A stanąwszy Zacheusz, rzekł do pana: Oto, panie, połowę dóbr moich daję ubogim, a jeślim kogo w czem oszukał, wracam we czwórnasób”. Zacheusz był celnikiem, a ponieważ przeznaczył część własnej kasy na potrzeby biednych, Nauczyciel natychmiast zagwarantował mu zbawienie i jego rodziny. Wystarczyło, że oddał tylko połowę swojej majętności i już uzyskał skierowanie do nieba. Ale nie zawsze tak było. Innym razem kazał sprzedać cały majątek i pieniądze rozdać biednym. Rzecz jasna gdyby ten ewangeliczny majętny młodzieniec tak postąpił, mógłby wstąpić do jezusowego lumpenproletariatu i korzystać z darmowych klasztornych posiłków. Natomiast gdyby wszyscy bogacze posłuchali ewangelicznego wezwania, klasa posiadająca przestałaby istnieć. U Łukasza, mimo wcześniejszych nawoływań, by „sprzedać wszystko co się posiada i rozdać ubogim” Jezus już nie jest taki konsekwentny. Modyfikując swoje wytyczne i spuszczając nieco z tonu nakazuje już tylko - „co zbywa, dajcie jałmużnę”. W końcu z nauk Jezusa zwanego Chrystusem emanuje teologiczna wręcz niespójność i niepewność: dawać jałmużnę biednym tylko z własnych nadwyżek, czy pozbyć się całego swojego majątku na ich rzecz?! Sprowadza się ta obłędna teologia do „łańcuszka dobrych serc”. Ten, który wszystko oddał biednym, sam stał się jednym z nich i musi cierpliwie czekać na kolejnego (frajera) „miłosiernego”, który wszystko odda ubogim. I tak w kółko. W dziejach Apostolskich w usta Zbawiciela włożono takie słowa: „Szczęśliwiej jest dawać, aniżeli brać” – czy Kościół w ogóle, a katolicki w szczególności o tym już zapomniał?! Pierwsze gminy chrześcijańskie realizowały najczystszą i wysublimowaną formę socjalistycznej, ba nawet komunistycznej „sprawiedliwości społecznej”. Były to doskonale zorganizowane i sprawnie działające komuny chrześcijańskie.
Znanym nam z przekazów historycznych, najbardziej bezwzględnym i nieprzejednanym „eoiskopos”-em komunistycznych wartości moralnych i materialnych był jeden z sykariuszy i zelota, Piotr apostoł. Bezwzględnie mordował chrześcijańskich komunistów, którzy próbowali wyłamać się spod dyscypliny komuny. Wcześniej jego nauczyciel chwalił i złorzeczył na przemian, wzniecając zapał i ducha walki, niezbędnego do poruszenia swoich zwolenników idei rewolucyjnych. Jednym – jak Lenin - obiecuje po zwycięstwie dostatnie życie, drugim grozi zemstą i upokorzeniem. Podgrzewając wolę walki jednych, osłabia ją jednocześnie u drugich. Typowo bolszewicki system. Przyszedł po to, aby nie tylko rozpalić ognie rewolucji przeciwko Rzymowi i rozprawić się z żydowskimi kolaborantami. On miał tę rewolucję poprowadzić (Kościół twierdzi, że nadal ją prowadzi) do zwycięskiego końca i zasiąść na tronie jako król Izraela później przemianowany w I Sekretarza rządzącej sekty-partii. Głosił, że bogacze zostaną pozbawieni wszystkiego, gdyż weszli w posiadanie swoich majątków kosztem innych, a także dzięki współpracy w okupantem. Trzonem każdej rewolucji były zawsze te najbiedniejsze i najniższe warstwy społeczeństwa. Każda jedna rewolucja socjalna jaką znają dzieje świata, brała swój początek od pustych żołądków. Bieda i nędza sprawiały, że powstańcy byli zdeterminowani i cechowało ich niezwykłe bohaterstwo. W tym przypadku dochodziło jeszcze wyzwolenie ojczyzny spod obcego panowania. Nie mieli nic do stracenia. A biedę nowotestamentowego proletariatu nie trudno było uzasadnić polityką okupanta i miejscowych „bogaczy”. Kiedy dał im jeść ta zgraja chciała obwołać go królem, ale „królem żebraków” nie chciał przecież zostać. Mierzył wyżej. Nawoływania Jezusa i niektórych kontynuatorów jego idei nie pozostały bez echa. Cysterski mnich, Cezary z Heisterbach w swojej homilii głosił, że „Każdy bogacz jest albo złodziejem, albo spadkobiercą złodzieja”. Dodając do tych słów zapis z Księgi Przysłów: „...lecz kto chce się prędko wzbogacić, nie będzie bez winy” mamy pogląd na tę warstwę społeczeństwa i bożą ocenę pochodzenia ich majątków. Jezusowe „nie można służyć Bogu i mamonie jednocześnie” stało się antytezą rzymskiego kleru, który udowodnił, że można grać „Boską komedię” i ciągnąć z niej nie małe korzyści. Zamiary i nakazy Zbawiciela realizowano dosłownie. Tak jak im przykazał. Piotr apostoł współzałożyciel chrześcijańskich gmin komunistycznych, w których dzielono się wszystkim i ze wszystkimi – już nie według pracy – a według potrzeb, był konsekwentny w przestrzeganiu „komunistycznego porządku prawnego”, jakiego później nie zdołał już żaden klasyk marksizmu-leninizmu i narodowego socjalizmu zrealizować. Największym chyba nieszczęściem Zbawiciela było przyjście na świat w niewłaściwym czasie ze swoim posłaniem. Że musiał mieć wyjątkową tępą i ograniczoną intelektualnie klientelę, to wynika wprost z proroctw. Zapewnienia Jezusa nie bardzo trafiały im do przekonania, tym bardziej, że to, co proponował i obiecywał, było czymś niedorzecznym, niewyobrażalnym, a wręcz utopią! A jak pięknie potrafił (nawet bez kartki) przemawiać do tych biednych i opuszczonych! Ile w jego słowach zwykłego, ludzkiego współczucia dla niedoli drugiego człowieka. „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i jesteście obciążeni, a ja was ochłodzę!:” (Mateusz 11.28) albo „Kto ma dwie suknie, niech da niemającemu, a kto ma pokarmy, niech tak samo uczyni” (Łukasz 3.11). Wydaje się, że taką ideologię wyniósł z domu rodzinnego, czyli jakby to powiedzieć, wyssał z mlekiem matki. Maryja również przejawiała „lewicowe” zapatrywania. Po „nawiedzeniu” składając relację Elżbiecie, zakończyła swoje opowiadanie słowami: „...złożył mocarzy ze stolicy, a podwyższył niskich; łaknących napełnił dobrami, a bogaczy z niczym puścił.” (Łukasz 1.52-53). Taka ideologia musiała być przewodnią w domu rodzicielskim, bo niby skąd miały się wziąć takie refleksje u świętej dziewicy. Okazuje się, że Kościół chcąc realizować idee swojego Przywódcy Duchowego musiałby wyrzec się własnej tożsamości, a wręcz dokonać samounicestwienia. Świat w swoich dziejach doczekał się wielu kontynuatorów jezusowych idei komunistycznych. Były one żywe nie tylko w łonie chrześcijaństwa. Jeszcze około 200 r. Tertulian - jeden z autorytetów chrześcijańskich - przykazywał, by „wszystko, oprócz kobiet, było wspólne". Teologia rzymsko-katolicka, i nie tylko ona, od wieków stara się zdewaluować wymowę tego, o czym wyraźnie zaświadcza NT. A mianowicie jednoznacznie negatywny stosunek Jezusa nie tylko do bogactwa i bogaczy, ale również do pieniądza i własności. Aby przekonać się, że Jezusowy nakaz rezygnacji z wszelkiej własności osobistej stanowił jedną z jego fundamentalnych nauk, wystarczy zajrzeć do Ewangelii. Najbardziej radykalny jest w tym względzie Jezus z Ewangelii Łukaszowej, który - przemawiając do tłumów - przestrzega: „Tak więc każdy z was, który się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim" (Łk 14. 25-33). Czy potrzeba wyraźniejszego oświadczenia? W mniemaniu Jezusa, własność prywatna była jedną z przeszkód stojących na drodze do zbawienia. Z Dziejów Apostolskich - pierwszej „historii Kościoła" - wynika, że nakaz Jezusa początkowo traktowano bardzo serio i że najdawniejszy chrystianizm dążył do obligatoryjnego wyzbywania się własności na rzecz tych, którzy nic nie mieli. „Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne. I sprzedawali posiadłości i mienie i rozdzielali je wszystkim, jak komu było potrzeba" - czytamy w Dziejach Apostolskich. Chrześcijański komunizm miłości propagowany w najstarszej gminie w jerozolimskiej miał być jedną z cech idealnego społeczeństwa - Królestwa Bożego na ziemi. Miał przezwyciężyć zło socjalne, które piętnowali od dawna izraelscy prorocy. Ze bezkompromisowo traktowano ów „nakaz miłości", uczy przypadek Ananiasza i Safiry (Dz 5. 1-11). Jednak nakazu tego nie udało się wprowadzić na dłuższą metę i szerszą skalę (w Jerozolimie do ok. 70 r.). I już w NT, wbrew słowom Jezusa, mamy do czynienia z kompromisowym nauczaniem, które odżegnuje się od konieczności wspólnoty dóbr. Duża w tym rola apostoła Pawła, który prowadził misję w bogatych miastach azjatyckich i europejskich. Ich mieszkańcy, znacznie zamożniejsi niż lud z Palestyny, mieli więcej do stracenia i wcale nie byli aż tak skłonni do zbywania się dorobku całego życia. Dlatego też w listach do tych gmin Paweł odnosi się do majątku osobistego całkiem inaczej niż Jezus. Zezwala na zatrzymanie majątku, nie dyskredytuje faktu posiadania dóbr przez chrześcijanina, nakłaniając w zamian do wspomagania dzieła ewangelizacji w miarę możności. Mało tego - w przeciwieństwie do Jezusa - pozwala zawodowym ewangelistom przyjmować pieniądze. Od czasów Pawła coraz wyraźniej zaznacza się nie tyle solidarność z uciskanymi, co wręcz przeciwnie - utrzymywanie dobrych stosunków z tymi, którzy uciskają, paktowanie z ludźmi trzymającymi władzę, posiadającymi wpływy, żyjącymi w dostatku. W niektórych wspólnotach protestanckich toczą się dziś spory o comiesięczną dziesięcinę. Dziesięcina - składana być może już w zborach Pawłowych - to również nic więcej, tylko echo kompromisu wobec radykalizmu Jezusa - bo on domagał się wszystkiego. Taki warunek stawiał nawet swoim ewentualnym naśladowcom (Mt 19. 21; Mk 10. 21; Łk 12. 33; 18. 22) Niemal w dwa tysiące lat po Jezusie bieda i głód XIX stulecia napisała nową „ewangelię nędzy ludzkości”, rozpaczy i nadziei, nowe „kazanie na górze”. Jego słowa ułożył E. Pottier nadając swojemu dziełu ponad narodowy, ogólnoświatowy i ogólnoludzki wymiar, pod tytułem „Międzynarodówka”... Lecz Kościół wyparł się tych wszystkich biedaków i nędzarzy, zdradził nienasyconych i głodnych, gdyż miał już wspólny interes z możnymi i bogaczami tego świata, już piwnice pełne złota i diamentów. Papieże słali do tych wzgardzonych „owieczek” encykliki, w których przypominali gawiedzi, że ich smutny los jest wynikiem bożych wyroków. Szczuli ich, i szczują obietnicami, że będą doświadczać niewysłowionego szczęścia i radości na tamtym świecie... Dzieje Apostolskie są pierwszym pisanym przekazem, dowodzącym iż protokomunizm, jakkolwiek byśmy określili jego funkcjonowanie w tamtych czasach, był wymysłem samego Jezusa zwanego Chrystusem. Pierwsze komuny chrześcijańskie nazywano „kościołem”. „Wszyscy też, którzy wierzyli, byli pospołu i wszystko mieli wspólne. Posiadali i majętności sprzedawali i obdzielali nimi wszystkich, jako każdemu było potrzeba” (...) „A Pan co dzień pomnażał do społeczności tych, którzy mieli być zbawieni” (2.44-47) „... i żaden z tego, co miał, nie nazywał nic swojem, ale było im wszystko wspólne” (...) Bo żadnego między nimi nie było niedostatecznego. Gdyż którzy kolwiek mieli role albo domy, sprzedawszy przynosili zapłatę za to, co sprzedawali, i kładli pod nogi apostolskie”(4.32-35). Oto wielka tajemnica wiary! Później przyszedł i poapostolski „piotrowy” terror, zbrojne krucjaty, nawracanie ogniem i mieczem, inkwizycja i stosy, oraz siła klątwy niezbędna do podtrzymywania karności i jedności w swojej chrześcijańskiej komunie – ale to już temat na odrębną katechezę) ============ P.S. W przeciwieństwie do innych, piszę o tym, o czym oni boją się nawet pomyśleć. Chcesz być zbawiony? Oddaj swoje bogactwo Kościołowi - Jego biskupi i reszta duchowieństwa doskonale wiedzą jak je docześnie (oczywiście na chwałę Pana) spożytkować... Problem tylko w tym, czy sam Kościół przez to ucho igielne... czy pierwej wielbłąd?
| |
| | | Magnificencja
Liczba postów : 2 Registration date : 14/09/2006
| | | | Sponsored content
| Temat: Re: Jezus tam gdzie niema Jezusa | |
| |
| | | | Jezus tam gdzie niema Jezusa | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |